Zazdrość  

Nie umiem zdefiniować zazdrości, bo żyję z nią tak długo jak z najlepszą przyjaciółką.
Zazdroszczę Krysi piegów i loków, Izie długich warkoczy do samego pasa, a Patrycji wysportowanego ciała. Piotrkowi roweru takiego prosto ze sklepu. Anecie kolorowego tornistra z odblaskowym światełkiem na boku, a Agnieszce futrzanych kozaków i ładnego płaszczyka, nie są jak moje po starszej kuzynce.

Zazdroszczę Kaśce do bólu, że ma rodziców nauczycieli i że ich mieszkanie w książkach tonie. Od sufitu po same podłogi albumy, podręczniki, pewnie ciekawe powieści. I kolorowego dywanu jak z książki, którą dostaję za pomoc w bibliotece: „Mieszkanie z wyobraźnią”.

Zazdroszczę innym lepszych domów, urządzonych ze smakiem, gdzie ze ścian nie same czarne Madonny i częstochowskie Marie ciągle się na mnie gapią. Zazdroszczę nowoczesnych mieszkań w wielkim mieście, takich z bieżącą wodą
i czystą łazienką. Z telefonem i kimś po drugiej stronie magicznej słuchawki. Że umieją wykręcić numer i prowadzą długą spokojną rozmowę. Że mają, co powiedzieć, o co zapytać i tak po miejsku pokręcić przy tym głową.

Zazdroszczę tym, którzy umieją bez strachu chodzić po wielkim mieście. Nie plątać się pod nogami, wejść do sklepu bez zażenowania, wiedzieć, dokąd pójść czy pojechać sobie tramwajem bez robienia wielkich oczu.

Zazdroszczę dziewczynom rozpiętych fartuchów, pod którymi widać modne kolorowe bluzki. Dekatyzów, które mogą nosić do szkoły, a nie tylko na niedzielę
i od święta. Zazdroszczę im, że wolno im tak jak Limahl obciąć włosy. I nosić w kieszeni własny plastikowy grzebień.
Zazdroszczę im, że chłopcy na nie właśnie patrzą, z nimi „chodzą”, potajemnie podają im miłosne listy. Zazdroszczę im na przerwach ukradkowych spojrzeń na korytarzu. Spojrzeń pełnych uznania i podziwu, że tak świetnie tańczą i że właśnie je zawsze do tańca proszą. Zazdroszczę dziewczynom, kiedy płynnie poruszają się w rytm szybkiej muzyki. Nie czerwieniąc się przy tym, nie spuszczając wzroku.
A gdy światło zgaśnie i przytulaniec leci, mają zawsze komu przyłożyć głowę do szyi.

Zazdroszczę innym innych rodziców. Mam takich, z którymi nie można ot tak sobie pogadać, prawie jak z własną koleżanką. Matek, które nie są znowu w ciąży albo
w polu przy pracy. Ojców, którzy się martwią, przywożą i odbierają, ciułają, ale przynajmniej coś mają. Nie drą się, nie kurwują i nie robią wstydu w publicznych oczach. Zazdroszczę innym takich rodziców, przed którym nie topi się w podwórkowym wychodku zeszytu z troją z matematyki. Takich, którzy rąk nie łamią, tak po prostu ze złości.
Zazdroszczę tym, co nie muszą się wstydzić rozebrać na w-fie, ukrywając ślady rodzinnych porachunków.

Zazdroszczę dzieciom, które nie muszą gnać do domu zaraz po szkole i robić, bez przerwy coś robić, pracować i sprzątać. Też bym chciała mieć takie popołudnia, bez trawy dla królików, ziemniaków z piwnicy i wolne od młodszego rodzeństwa. Chcę grać w piłkę w parku, siedzieć na przystanku pod wiatą, śmiać się beztrosko
i patrzeć bez nerwów w zachodzące słońce.
Zazdroszczę innym, że nie mają tyle młodszego rodzeństwa, a ich mama nie jest
w kolejnej, niechcianej ciąży. Nie chcę zamartwiać się znowu, za co kolejny miesiąc przyjdzie przeżyć i kto zdobędzie te zasrane pieniądze.

Zazdroszczę fajnych ciuchów, modnych butów, skarpetek na zmianę, majtek, których nie trzeba się wstydzić, bo stare i potargane. Zazdroszczę mydełka Fa, dezodorantu w sprayu i podpasek ze skrzydełkami. Grzebienia z kompletnymi zębami, nowej szczotki i pasty Colgate w stojącej tubce. Wszyscy mają, kupują, dostają, a ja ciągle tylko śnię o tym małym luksusie.

Zazdroszczę innym z mojej klasy, że w piątek po lekcjach nie jadą do domu rozklekotanym autobusem. Zostają dłużej, idą paczką na miasto, a ja wiem, że ten świat nie należy do mnie. Że nawet jak zostanę, to za co? Ciągle na wszystko pożyczam. Zalegam z internatem, z opłatą za klasową wycieczkę. Nie mam i nie zdobędę na nią ani grosza. Wstydzę się i mówię, że mama chora, że i tak muszę zająć się młodszym rodzeństwem. Kłamię, bo lepsze moje z palca wyssane bajki niż ta poniżająca prawda.

Zazdrość rośnie, jak apetyt w miarę jedzenia. W nowym mieście, nowa rzeczywistość, wiatr w żagle zazdrości. Słucham, podpatruję i szybko się uczę
i chcę tak jak wszyscy należeć, być jak ta miejska klasa. Mieć możliwości, robić, na co ochota przyjdzie i byle by do przodu, byle jak najdalej uciec.
Żyję na dwa życia, rozdwojenie jaźni. Słowem nikomu nie zdradzam, co tak naprawdę odróżnia moje dwa światy. I tak by nikt nie zrozumiał tej dziwnej złożoności. Logicznie nie da się tego pojąć, nie ma prostej formuły, wszystko kończy się znakiem wiecznej nieskończoności.

Zazdroszczę innym śmiałości. Ja przeganiam tylko wciąż własne myśli, przemilczam celne odpowiedzi, wykreślam błyskotliwe słowa. Niepewność dopada mnie wszędzie, grunt jest zawsze grząski. Wszędzie czyha zasadzka, by tylko obnażyć moje śmieszności.

Czas mija i mija, a ja wciąż się uczę stąpać po grząskiej powierzchni, powoli i z wyczuciem. Od lat tak robię a nie inaczej, ważę każdy krok jak na chwiejnej równoważni. Jeden fałszywy ruch i maska spada, wychodzi mi słoma z tanich butów. Kontroluję siebie i całą mą rzeczywistość. Dobrze upycham niewidzialną poduszkę. Gdy upadnę, mniej może zaboli. 
Jednak to dusza tak ciąży i przeszkadza, choć sprytny ze mnie akrobata, zdolna uczennica, co szybko przerasta każdego mistrza.
Gram w teatrze życia wszystkie role, jakie mi przypadną. Teksty znam dobrze na pamięć, nie potrzebuję suflera. Świetnie wiem, gdzie zapłakać, kiedy zejść ze sceny i kiedy trzeba tam znowu wrócić. Codziennie inna maska, zależnie od potrzeby. Wyczuwam doskonale, czego żąda publika. Kocham aplauz i uznanie. I w końcu jest: owacja na stojąco. Biją brawa, znowu dobrze wyszło, zapada ciężka kurtyna.
A ja sama w świetle jupiterów, stoję i gorzko płaczę.


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: