List do Pana Boga

Dziękuję ci Panie Boże za to, że umiem pisać i czytać. Że mogłam chodzić do szkoły. Małej, wiejskiej, z łączonymi klasami, w jednym ciasnym pomieszczeniu. Stare meble, ławki po jednej stronie dla pierwszej, dla drugiej do drugiej klasy. Za zerówkę też jestem ci wdzięczna, bo była z nami dobra pani o rękach szorstkich, spracowanych, ale pachnących orzechami. Nigdy jej nie zapomnę, że stanęła w mojej obronie przed tatą. Dziękuję ci Panie Boże za rozwrzeszczaną często nauczycielkę, panią Krysię, której wszyscy się baliśmy strasznie. Była sroga, biła, ale umiała nas nauczyć, dała solidne podstawy na całe życie. Za lekcje kaligrafii, piękne pismo zostało mi do dzisiaj. Dziękuję ci Panie Boże, że tuż obok mojej klasy i jej mieszkania, mieliśmy mój największy skarbiec, szkolną bibliotekę, z której mogłam codziennie brać nowe książki do domu. Piękne historie, bajki, „Plastusiowy pamiętnik”, moją ukochaną książeczkę o psie Tezorze i „Kocią mamę”. Znałam ją na pamięć. Dziękuję ci Panie Boże za każde dziecko w mojej klasie, za to, że prawie trzy lata (rok zerówki, dwa lata podstawówki) spędziłam w gronie rówieśników, którzy, gdy o nich pomyślę jako o całości, byli ze szczególnego świata. Mojego świata, wiejskiego dzieciństwa, niekomercyjnej rzeczywistości. Były swary, kłótnie, a nawet bicie się na przerwach, ale wszystko tak po prostu, jak to jest u dzieci, niezepsutych jeszcze i w gruncie rzeczy niewinnych. Każde z nas miało swój krzyż domowy, jedno cięższy, drugie lżejszy. Jak było naprawdę, nie wiem lub znam prawdę tylko taką, która do moich oczu i uszu doszła przypadkiem, od czasu do czasu, przez osoby trzecie, z plotek zasłyszanych z rozmów dorosłych. Dziękuję ci Panie Boże, że dziś, kiedy staram się spisywać te wszystkie wypominki, słowa układają mi się lekko, piszę sprawnie i szybko, umiem dobrać słowa, tak by być zrozumianą, a nawet coś w innych może poruszyć. A mogło być przecież całkiem inaczej. Obdarowałeś mnie wielkimi darami, mnie z całej klasy wybrałeś na prymuskę. Mądra, szybka i dokładna, zwinnie piszące palce, pięknie malujące ręce. Mój obrazek zimowy wisiał na szkolnej wystawce na pierwszym miejscu, tak jak bukiety polnych kwiatów, które były zawsze najpiękniejsze. Wyglądały jak żywe, gdy grubo nakładałam na kartkę plakatowe farby. Dziękuję ci za jasny umysł, zrozumienie dla szkolnej materii, za talenty liczne, za to, że mi się chciało i kochałam chodzić do szkoły, że chciałam być najlepsza, że byłam najlepsza i że się starałam. I za to, że nigdy nie przestałam się uczyć, że kocham poznawać, czytać, myśleć, analizować, spisywać wszystkie te myśli

i nie bać się i nie wstydzić ubrać je czasem w bardzo dobitne słowa. Dziękuję ci, że wreszcie mogę mieć własne zdanie, że wolno mi je wypowiedzieć głośno. Ale i za to, że ciągle uczę się pokornie, aby moje zdania nie były naszpikowane złością. Żeby nie kaleczyły, nie stawiały kogoś innego w złym świetle, abym sama siebie przedstawiała w nich z szacunkiem i miłością. Czasami, Panie Boże, muszę przyznać się do tego, nie jest mi jednak łatwo i jestem wtedy malutką złośnicą co tupie nóżką. Potępiam, tak potępiam czasami, nie zastanawiam się również tak do końca, co mówię i myślę, zwłaszcza kiedy targają mną emocje lub stare rany ktoś podrażni, stanie mi na bolący odcisk. Wtedy wyłazi ze mnie ciemna strona, tańczą cienie schowane na dnie duszy. Odczuwam to sama boleśnie. Choć najpierw wokoło rozdaję razy. Najczęściej są niewidoczne, bo wszystko dzieje się w mojej głowie. Strzelam brzydkimi słowami i w myślach mówię prawdę w oczy. Wydaje mi się jedyna i słuszna. Moja święta prawda! Kłócę się z cieniami, trzaskam drzwiami z hukiem. Jestem jak letnia burza, krótka ale gwałtowna. Potem, gdy wszystko przeminie, czuję że największe szkody wyrządziłam sobie. Mnie zraniły złe myśli, negatywne uczucia i uzmysławiam sobie wtedy, że najbardziej na świecie kocham spokój. Pokój i szacunek. Dobre słowo, czuły pocałunek, przyjacielskie objęcie, potrzymanie dłoni, ciepło i bliskość. Do tego moja dusza przecież dąży – jestem wtedy u w domu. Dziękuję ci Boże za to wszystko, za twoją cierpliwość do mnie.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Blog na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: